Golpe de sol (2018)
Czwórka przyjaciół chciała miło spędzić weekend w willi za miastem. Jest ciepło, w posiadłości jest basen, nic tylko cieszyć się pogodą i towarzystwem. Jednak bohaterowie nie mają ku temu okazji. W okolicy szaleje pożar lasu, a w nich samych burza emocji. Tę burzę wywołała wiadomość, że David, ich były znajomy, jedzie, by się z nimi spotkać.
"W pełnym słońcu" opowiada o dniu, kiedy bohaterowie czekają na Davida. Nie był on ich zwykłym znajomym. Każda z czterech osób była w związku z nim. Każda ma przez niego złamane serce lub/i wyrzuty sumienia. Czas oczekiwania na jego przybycie, to czas rozliczania się z przeszłością, ujawniania sekretów i wygarniania sobie rzeczy, które dotąd skrywali milczeniem.
Taki pomysł na fabułę dawał sporo możliwości. Co prawda, jest w tym coś mocno teatralnego, ale reżyser nieźle operuje przestrzenią, że tego akurat wcale się nie zauważa. Trudniej przychodziło mi ignorowanie nadmiernie egzaltowanych dialogów i montażowych zabaw mających na celu dodanie całości artyzmu. Monolog z offu też był dla mnie przesadzony. W efekcie za dużo jest tu niepotrzebnego krygowania się, a za mało solidnych portretów psychologicznych. Reżyser przygląda się relacjom, każe bohaterom dywagować na istotne egzystencjalnie tematy, ale niewiele z tego wynika. "W pełnym słońcu" to po prostu niezobowiązująca paplanina udająca portret zbiorowy współczesnych Portugalczyków.
Ocena: 5
"W pełnym słońcu" opowiada o dniu, kiedy bohaterowie czekają na Davida. Nie był on ich zwykłym znajomym. Każda z czterech osób była w związku z nim. Każda ma przez niego złamane serce lub/i wyrzuty sumienia. Czas oczekiwania na jego przybycie, to czas rozliczania się z przeszłością, ujawniania sekretów i wygarniania sobie rzeczy, które dotąd skrywali milczeniem.
Taki pomysł na fabułę dawał sporo możliwości. Co prawda, jest w tym coś mocno teatralnego, ale reżyser nieźle operuje przestrzenią, że tego akurat wcale się nie zauważa. Trudniej przychodziło mi ignorowanie nadmiernie egzaltowanych dialogów i montażowych zabaw mających na celu dodanie całości artyzmu. Monolog z offu też był dla mnie przesadzony. W efekcie za dużo jest tu niepotrzebnego krygowania się, a za mało solidnych portretów psychologicznych. Reżyser przygląda się relacjom, każe bohaterom dywagować na istotne egzystencjalnie tematy, ale niewiele z tego wynika. "W pełnym słońcu" to po prostu niezobowiązująca paplanina udająca portret zbiorowy współczesnych Portugalczyków.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz