Demonic (2021)
Cóż, każdy twórca ma prawdo podążać taką artystyczną ścieżką, jaką chce. Nie znaczy to jednak, że ja muszę im w niej towarzyszyć. I od czasu, kiedy Neil Blomkamp zaczął bawić się w Oats Studios, mam coraz większą ochotę go porzucić. Nie jestem fanem krótkometrażówek, które w tym studiu Blomkamp robił. Ale pełny metraż to całkiem nowy poziom beznadziei.
"Demonic" ma klasyczny punt wyjścia. Główna bohaterka pozornie żyje normalnym, spokojnym życiem. Mroczną przeszłość związaną z matką zostawiła za sobą. A jednak wciąż męczą ją koszmary. I wtedy dostaje telefon od dziwnego ośrodka, który prowadzi zagadkowe terapie i badania. Wśród ich pacjentek jest i matka bohaterki. Prowadzący badania chce, żeby im pomogła skontaktować się z rodzicielką, która pozostaje fizycznie odcięta od świata zewnętrznego. I tak rozpoczyna się podróż przez piekło...
Oglądając film nie potrafiłem zrozumieć, jak mógł on wyjść spod ręki autora "Dystryktu 9" i "Elizjum". Wszystko tu kuleje i woła o pomstę do nieba. Najbardziej irytował mnie jednak niechlujny scenariusz, który nawet nie stara się uprawdopodobniać decyzje postaci. Cały film nie miałby sensu, gdyby bohaterka odrzuciła prośbę dzwoniących. I biorąc pod uwagę to, jak została widzom przedstawiona, odmowa wydawała się naturalną reakcją. To, że się zgodziła, ewidentnie wynika z potrzeb scenariusza, a nie z jej własnych. I twórcy niemal wcale się nad sprzedaniem tego widzom nie zatrzymują.
Powiedzmy jednak, że ten pierwszy telefon jestem w stanie wybaczyć. Ale już jej powrót do ośrodka jest kompletnie bezsensowny. A później jest już tylko gorzej. Każda z postaci z otoczenia bohaterki to stereotypowe figury, które mają do odegrania stereotypowe role. I odbioru nie poprawia nawet kilka niezłych pomysłów, jak choć to, kim są tutaj egzorcyści.
Fatalne jest również to, że w "Demonic" nie ma za grosz klimatu. Jego miejsce zajmują zabawy technologiami rozwijanymi w studiu Oats, które miałem nadzieję, że Blomkamp zostawił już za sobą. Gdyby film powstał dekadę temu, można byłoby go przynajmniej próbować podpiąć po popularną wówczas modę na Second Life. Ale dziś?
"Demonic" jest tak złe, że przez pół filmu dziękowałem w myślach tym, którzy sprawili, że Blomkamp nie dostał okazji do nakręcenia "Obcego". Jeśli tak miałby on wyglądać, to byłoby to fatalne dla serii, którą i tak już zdążył zmasakrować sam Ridley Scott.
Ocena: 2
"Demonic" ma klasyczny punt wyjścia. Główna bohaterka pozornie żyje normalnym, spokojnym życiem. Mroczną przeszłość związaną z matką zostawiła za sobą. A jednak wciąż męczą ją koszmary. I wtedy dostaje telefon od dziwnego ośrodka, który prowadzi zagadkowe terapie i badania. Wśród ich pacjentek jest i matka bohaterki. Prowadzący badania chce, żeby im pomogła skontaktować się z rodzicielką, która pozostaje fizycznie odcięta od świata zewnętrznego. I tak rozpoczyna się podróż przez piekło...
Oglądając film nie potrafiłem zrozumieć, jak mógł on wyjść spod ręki autora "Dystryktu 9" i "Elizjum". Wszystko tu kuleje i woła o pomstę do nieba. Najbardziej irytował mnie jednak niechlujny scenariusz, który nawet nie stara się uprawdopodobniać decyzje postaci. Cały film nie miałby sensu, gdyby bohaterka odrzuciła prośbę dzwoniących. I biorąc pod uwagę to, jak została widzom przedstawiona, odmowa wydawała się naturalną reakcją. To, że się zgodziła, ewidentnie wynika z potrzeb scenariusza, a nie z jej własnych. I twórcy niemal wcale się nad sprzedaniem tego widzom nie zatrzymują.
Powiedzmy jednak, że ten pierwszy telefon jestem w stanie wybaczyć. Ale już jej powrót do ośrodka jest kompletnie bezsensowny. A później jest już tylko gorzej. Każda z postaci z otoczenia bohaterki to stereotypowe figury, które mają do odegrania stereotypowe role. I odbioru nie poprawia nawet kilka niezłych pomysłów, jak choć to, kim są tutaj egzorcyści.
Fatalne jest również to, że w "Demonic" nie ma za grosz klimatu. Jego miejsce zajmują zabawy technologiami rozwijanymi w studiu Oats, które miałem nadzieję, że Blomkamp zostawił już za sobą. Gdyby film powstał dekadę temu, można byłoby go przynajmniej próbować podpiąć po popularną wówczas modę na Second Life. Ale dziś?
"Demonic" jest tak złe, że przez pół filmu dziękowałem w myślach tym, którzy sprawili, że Blomkamp nie dostał okazji do nakręcenia "Obcego". Jeśli tak miałby on wyglądać, to byłoby to fatalne dla serii, którą i tak już zdążył zmasakrować sam Ridley Scott.
Ocena: 2
Komentarze
Prześlij komentarz