Here Today (2021)
Charlie Burnz to legenda komediowego świata. Ale czasy jego świetności już minęły. O czym jeszcze nie wszyscy wiedzą. Bo Charlie skrywa przed światem tajemnicę - cierpi na postępującą demencję. Póki co wypracował strategie radzenia sobie i potrafi nieźle maskować momenty utraty pamięci. A że wszyscy są do jego ekscentrycznego zachowania przyzwyczajeni, to pierwszą osobą, która zauważy, że coś jest nie tak, będzie obca kobieta...
"Mamy tylko dziś" to schematyczne kino niezależne zrealizowane w duchu neurotycznych filmów Woody'ego Allena. Mamy tu podobny sposób prezentowania bohaterów i prowadzenia dialogów. Billy Crystal czerpiąc garściami ze swojego własnego doświadczenia potrafił ożywić świat show biznesu.
Niestety budowanie relacji między bohaterami wychodziło mu gorzej. Jeszcze dynamika komika i obcej kobiety, która staje się jego najbliższą powierniczką, od biedy ujdzie. Ale to było najprostsze, ponieważ nie ma tu żadnej historii. Relacje z dziećmi, z całym bagażem bólu i wyrzutów sumienia, są dużo słabiej nakreślone i bazują na tanich sztuczkach mających wzbudzać ckliwość. Jedyna relacja, która mi się podobałą - ale to pewnie efekt tego, jak niewiele miejsca jej poświęcono w filmie - to relacja mentorska bohatera z obiecującym młodym komikiem.
Nie jestem też fanem retrospekcji. Nie podoba mi się to, że we wspomnieniach kamera zajmuje miejsce bohatera i żona mówi bezpośrednio do niej. Może na papierze wygląda to fajnie, ale w rzeczywistości było to strasznie sztuczne i szczerze mówiąc pokazywało aktorkę w nienajlepszym świetle.
Ocena: 5
"Mamy tylko dziś" to schematyczne kino niezależne zrealizowane w duchu neurotycznych filmów Woody'ego Allena. Mamy tu podobny sposób prezentowania bohaterów i prowadzenia dialogów. Billy Crystal czerpiąc garściami ze swojego własnego doświadczenia potrafił ożywić świat show biznesu.
Niestety budowanie relacji między bohaterami wychodziło mu gorzej. Jeszcze dynamika komika i obcej kobiety, która staje się jego najbliższą powierniczką, od biedy ujdzie. Ale to było najprostsze, ponieważ nie ma tu żadnej historii. Relacje z dziećmi, z całym bagażem bólu i wyrzutów sumienia, są dużo słabiej nakreślone i bazują na tanich sztuczkach mających wzbudzać ckliwość. Jedyna relacja, która mi się podobałą - ale to pewnie efekt tego, jak niewiele miejsca jej poświęcono w filmie - to relacja mentorska bohatera z obiecującym młodym komikiem.
Nie jestem też fanem retrospekcji. Nie podoba mi się to, że we wspomnieniach kamera zajmuje miejsce bohatera i żona mówi bezpośrednio do niej. Może na papierze wygląda to fajnie, ale w rzeczywistości było to strasznie sztuczne i szczerze mówiąc pokazywało aktorkę w nienajlepszym świetle.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz