I Carry You with Me (2020)
Kiedy na końcu okazuje się, że fabuła filmu inspirowana jest prawdziwą historią, pomyślałem sobie, że mógłby z tego wyjść niezły film. Jest to przecież refleksja nad podejmowanymi w życiu decyzjami i ich konsekwencjami.
Iván przekonany jest, że w Ameryce poradzi sobie lepiej niż w ojczyźnie. Zostawia więc rodzinę i swoich bliskich, w tym syna, nielegalnie przedostaje się do Stanów, gdzie wcale nie odnajduje ziemi obiecanej. Za nim do Stanów podąża ukochany. I kiedy wydaje się, że życie może się im ułożyć, oglądamy ich dużo starsze wersje, które muszą radzić sobie z bólem, jaki wciąż zadaje im podjęta w młodości decyzja.
Niestety twórcy "Na zawsze w moim sercu" wybrali przedziwny sposób, by opowiadać o wzlotach i upadkach bohaterów. Ich dzieło jest mocno introspektywne, opierając się na leniwie snujących się obrazach i monologach z offu, które świetnie nadawałyby się do klipów ASMR. Ta forma zupełnie do mnie nie przemawiała i dość szybko zacząłem na filmie cierpieć fizyczne męki. Porzuciłbym go w połowie, ale od czasu do czasu twórcom zdarzały się drobinki szczerego złota (jak scena młodego Ivána ze swoim ojcem), które rozbudzały moją naiwną wiarę, że jednak do czego interesującego ten film doprowadzi. Tak się niestety nie stało.
Ocena: 2
Iván przekonany jest, że w Ameryce poradzi sobie lepiej niż w ojczyźnie. Zostawia więc rodzinę i swoich bliskich, w tym syna, nielegalnie przedostaje się do Stanów, gdzie wcale nie odnajduje ziemi obiecanej. Za nim do Stanów podąża ukochany. I kiedy wydaje się, że życie może się im ułożyć, oglądamy ich dużo starsze wersje, które muszą radzić sobie z bólem, jaki wciąż zadaje im podjęta w młodości decyzja.
Niestety twórcy "Na zawsze w moim sercu" wybrali przedziwny sposób, by opowiadać o wzlotach i upadkach bohaterów. Ich dzieło jest mocno introspektywne, opierając się na leniwie snujących się obrazach i monologach z offu, które świetnie nadawałyby się do klipów ASMR. Ta forma zupełnie do mnie nie przemawiała i dość szybko zacząłem na filmie cierpieć fizyczne męki. Porzuciłbym go w połowie, ale od czasu do czasu twórcom zdarzały się drobinki szczerego złota (jak scena młodego Ivána ze swoim ojcem), które rozbudzały moją naiwną wiarę, że jednak do czego interesującego ten film doprowadzi. Tak się niestety nie stało.
Ocena: 2
Komentarze
Prześlij komentarz