Swan Song (2021)
Pat Pitsenbarger dogorywa w domu starości, kiedy dowiaduje się, że jego była najlepsza przyjaciółka nie żyje i w testamencie poprosiła, by to on ją uczesał i umalował. Pat początkowo ignoruje prośbę, ale w końcu wyrusza do miasteczka, z którym związany był przez większość swojego życia. Wędrując po znajomych, a jednak kompletnie odmienionych, ulicach dokonuje nostalgicznej podróży i rozliczenia się z przeszłością...
Są filmy, które istnieją wyłącznie dzięki jednemu aktorowi (lub aktorce). Takim przypadkiem jest właśnie "Łabędzi śpiew". Jako opowieść o stojącym nad grobem bohaterze spoglądającym wstecz i konfrontującym przeszłość z teraźniejszością, film jest do bólu oczywisty. Jakby go cięto w tartaku. To, że jednak warto go obejrzeć, jest wyłącznie zasługą Udo Kiera, który fantastycznie wszedł w skórę barwnej osobowości, jaką był Pat (bo on żył naprawdę, "Łabędzi śpiew" to na poły rzecz biograficzna). Potrafił on oddać jego "przegiętość", nie czyniąc z niego błazna, lecz wiarygodnego i ciekawego przewodnika po życiowych wybojach. Jest tu miejsce na uśmiech i łzy. I to wyłącznie dzięki Kierowi.
Niestety nawet jego kreacja nie uczyniła filmu w moich oczach niczym więcej, jak tylko przeciętnym przedstawicielem kina niezależnego, którego znakami rozpoznawczymi są przecież ekscentryczność i śmierć.
Ocena: 5
Są filmy, które istnieją wyłącznie dzięki jednemu aktorowi (lub aktorce). Takim przypadkiem jest właśnie "Łabędzi śpiew". Jako opowieść o stojącym nad grobem bohaterze spoglądającym wstecz i konfrontującym przeszłość z teraźniejszością, film jest do bólu oczywisty. Jakby go cięto w tartaku. To, że jednak warto go obejrzeć, jest wyłącznie zasługą Udo Kiera, który fantastycznie wszedł w skórę barwnej osobowości, jaką był Pat (bo on żył naprawdę, "Łabędzi śpiew" to na poły rzecz biograficzna). Potrafił on oddać jego "przegiętość", nie czyniąc z niego błazna, lecz wiarygodnego i ciekawego przewodnika po życiowych wybojach. Jest tu miejsce na uśmiech i łzy. I to wyłącznie dzięki Kierowi.
Niestety nawet jego kreacja nie uczyniła filmu w moich oczach niczym więcej, jak tylko przeciętnym przedstawicielem kina niezależnego, którego znakami rozpoznawczymi są przecież ekscentryczność i śmierć.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz