Macabro (2019)
Jeśli wierzycie, że ludzie są z gruntu dobrzy, to nie radzę oglądać "Makabry". Możecie bowiem zwątpić w swoje przekonania. Fabuła brazylijskiego filmu inspirowana jest dwiema prawdziwymi historiami. Jednak sam film jest fikcją. Niemniej jednak obraz, jaki prezentuje mrozi krew. Od czasu "Siedem" Finchera, "Szatana" Baiza i "Sekretne życie Szekspira i Victora Hugo" Olaizoli nie widziałem filmu, który byłby równie mroczny i bezwzględny w diagnozie ludzkiej kondycji.
"Makabra" ukazuje świat kompletnie wyzuty z dobra. W tym świecie są tylko różne odcienie zła. W związku z tym ci, którzy czynią zło, ale w niewielkim stopniu w porównaniu do innych, mogą jawić się jako ci dobrzy. Kimś takim jest Teo, policjant z Rio. Kiedy poznajemy go po raz pierwszy, właśnie zabija niewinną osobę podczas akcji w faveli. Z tego powodu zostaje odesłany do sprawy na prowincji, a dokładniej w swoich rodzinnych stronach. Teo nie ma nic przeciwko temu, by "góra" zatarła jego zbrodnię, nie chce ponosić odpowiedzialności za swój błąd. Później dowiemy się, że technicznie rzecz biorąc jest też pedofilem.
Jednak szybko zaczniemy widzieć go jako tego dobrego, kiedy bliżej poznamy jego dawnych znajomych i bliskich. W jego rodzinnych stronach dochodzi bowiem do makabrycznych zbrodni. Mordowane są kobiety, a ich trupy hańbione są aktami nekrofilii. Lokalsi nazywają sprawców potworami i początkowo trudno się z tym mianem nie zgodzić. Prowadzone przez Teo śledztwo odsłania jednak przerażające odmęty ludzkiego okrucieństwa. I choć nie sposób zaakceptować dokonane zbrodnie, to jednocześnie trudno nie widzieć w sprawcach ofiar doprowadzonych do skrajności.
"Makabra" to porażający obraz zła, które nie jest czymś monstrualnym w swej wyjątkowości, lecz okazuje się zwykłą codziennością. I choć widzę, że większość osób się ze mną nie zgodzi (sądząc po ocenach filmu), to jednak dla mnie jest to rzecz poruszająca i tak mocna, że nie potrafię przejść obok niej obojętnie.
Ocena: 9
"Makabra" ukazuje świat kompletnie wyzuty z dobra. W tym świecie są tylko różne odcienie zła. W związku z tym ci, którzy czynią zło, ale w niewielkim stopniu w porównaniu do innych, mogą jawić się jako ci dobrzy. Kimś takim jest Teo, policjant z Rio. Kiedy poznajemy go po raz pierwszy, właśnie zabija niewinną osobę podczas akcji w faveli. Z tego powodu zostaje odesłany do sprawy na prowincji, a dokładniej w swoich rodzinnych stronach. Teo nie ma nic przeciwko temu, by "góra" zatarła jego zbrodnię, nie chce ponosić odpowiedzialności za swój błąd. Później dowiemy się, że technicznie rzecz biorąc jest też pedofilem.
Jednak szybko zaczniemy widzieć go jako tego dobrego, kiedy bliżej poznamy jego dawnych znajomych i bliskich. W jego rodzinnych stronach dochodzi bowiem do makabrycznych zbrodni. Mordowane są kobiety, a ich trupy hańbione są aktami nekrofilii. Lokalsi nazywają sprawców potworami i początkowo trudno się z tym mianem nie zgodzić. Prowadzone przez Teo śledztwo odsłania jednak przerażające odmęty ludzkiego okrucieństwa. I choć nie sposób zaakceptować dokonane zbrodnie, to jednocześnie trudno nie widzieć w sprawcach ofiar doprowadzonych do skrajności.
"Makabra" to porażający obraz zła, które nie jest czymś monstrualnym w swej wyjątkowości, lecz okazuje się zwykłą codziennością. I choć widzę, że większość osób się ze mną nie zgodzi (sądząc po ocenach filmu), to jednak dla mnie jest to rzecz poruszająca i tak mocna, że nie potrafię przejść obok niej obojętnie.
Ocena: 9
Komentarze
Prześlij komentarz