Madeleine Collins (2021)
Kiedy poznajemy główną bohaterkę, widzimy ją u boku przystojnego mężczyzny i małej dziewczynki. Obrazek szczęśliwej rodziny. Tyle że chwilę potem bohaterka rzekomo wyjeżdża w celach zawodowych, a w rzeczywistości zjawia się w innym domu, gdzie czeka na nią mężczyzna i dwóch synów. Ta czwórka też wygląda na szczęśliwą rodzinę. Jest to jednak iluzja, która właśnie zacznie się sypać.
"Sekret Madeleine Collins" jest jednak bardziej skomplikowaną opowieścią niż tylko historią podwójnego życia pewnej kobiety. Tu chodzi nie tylko o radzenie sobie z narastającą piramidą kłamstw i niedomówień. To także opowieść o stracie, żałobie i strategiach obronnych, które na krótką metę może i funkcjonują, ale nie dają rzeczywistej szansy na zaleczenie ran.
Niestety twórcy filmu podchodzą do historii bohaterki dość nonszalancko. Interesuje ich bardziej to, co dzieje się tu i teraz, niż to, kim jest osoba zdolna do życia w tak rozbudowanych fikcjach. Widzimy jej reakcje emocjonalne, prowadzące czasem do ekstremalnych decyzji, ale nigdy nie dowiemy się, skąd się to wszystko bierze. W rezultacie najbardziej intrygującą rzeczą w "Sekrecie Madeleine Collins" jest udział jako aktora Nadava Lapida, czyli reżysera "Synonimów".
To, że film mi się spodobał, niemal w całości jest zasługą odtwórczyni głównej roli. Virginie Efira świetnie odnalazła się w tej skomplikowanej opowieści potrafiąc zniuansować i pogłębić swoją postać dużo bardziej niż wynikało to ze scenariusza. W efekcie sprawia, że postać zaciekawia do tego stopnia, że chciałoby się więcej o niej dowiedzieć. Niestety aktorka nie jest w stanie udzielić odpowiedzi, ponieważ twórcom nie przyszło do głowy, by zadać interesujące mnie pytania.
Ocena: 6
"Sekret Madeleine Collins" jest jednak bardziej skomplikowaną opowieścią niż tylko historią podwójnego życia pewnej kobiety. Tu chodzi nie tylko o radzenie sobie z narastającą piramidą kłamstw i niedomówień. To także opowieść o stracie, żałobie i strategiach obronnych, które na krótką metę może i funkcjonują, ale nie dają rzeczywistej szansy na zaleczenie ran.
Niestety twórcy filmu podchodzą do historii bohaterki dość nonszalancko. Interesuje ich bardziej to, co dzieje się tu i teraz, niż to, kim jest osoba zdolna do życia w tak rozbudowanych fikcjach. Widzimy jej reakcje emocjonalne, prowadzące czasem do ekstremalnych decyzji, ale nigdy nie dowiemy się, skąd się to wszystko bierze. W rezultacie najbardziej intrygującą rzeczą w "Sekrecie Madeleine Collins" jest udział jako aktora Nadava Lapida, czyli reżysera "Synonimów".
To, że film mi się spodobał, niemal w całości jest zasługą odtwórczyni głównej roli. Virginie Efira świetnie odnalazła się w tej skomplikowanej opowieści potrafiąc zniuansować i pogłębić swoją postać dużo bardziej niż wynikało to ze scenariusza. W efekcie sprawia, że postać zaciekawia do tego stopnia, że chciałoby się więcej o niej dowiedzieć. Niestety aktorka nie jest w stanie udzielić odpowiedzi, ponieważ twórcom nie przyszło do głowy, by zadać interesujące mnie pytania.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz