Supereroi (2021)
Operowanie ckliwością w kinie to trudna sztuka. Aby ckliwość mnie zachwyciła, wzruszyła, oczarowała, musi jej towarzyszyć taki sposób narracji, który sprawi, że wyłączy się mój wewnętrzny cynik. Paolo Genovese tej sztuki nie posiada. Jego filmy, w tym "Superbohaterowie", balansują na granicy zachwytu, ale koniec końców okazuje się, że reżyser nie jest w stanie sprawić, bym przestał widzieć w jego opowieściach wady związane z naiwności czy uproszczeniami.
W "Superbohaterach" opowiada o związku dwójki osób na przestrzeni lat, związku opartym na wielkiej miłości. Genovese nie trzyma się chronologii zdarzeń, bardziej zainteresowany więziami, interakcjami pomiędzy bohaterami. Tworzy to obraz związku opartego na silnym uczuciu, który jednak nie jest idealny, który przechodzi przez różne fazy, a czasem jest wręcz na granicy rozpadu. Widzimy, jak uczucia ścierają się z wyrokami losu i zdarzeniami zdawałoby się przypadkowymi. Powstaje w ten sposób obraz pełen uczuć, ciepła i wzruszeń.
I jestem pewien, że wiele osób będzie się filmem zachwycać. Ja jednak nie potrafiłem. Dla mnie "Superbohaterowie" są niczym sok wyciśnięty z owoców. Niby otrzymuję istotę tego, czym jest życie w związku. Ale nie mogłem przestać myśleć, jak bardzo fałszywy jest to obraz. Bo reżyser zostawił rzeczy wielkie, a wykreślił codzienność, rutynę, drobiazgi, które same w sobie nic nie znaczą, ale ich nagromadzenie się na przestrzeni dekady owszem ma swoją wagę. W efekcie film zamiast wzruszać i zachwycać wywoływał mój sprzeciw. To nie jest obraz życia we dwoje. Cała prawda o miłości i byciu razem została usunięta, pozostały tylko ckliwe, melodramatyczny momenty kluczowe, które były dla mnie znośne wyłącznie dzięki grze Alessandro Borghiego, które uwielbiam.
Ocena: 5
W "Superbohaterach" opowiada o związku dwójki osób na przestrzeni lat, związku opartym na wielkiej miłości. Genovese nie trzyma się chronologii zdarzeń, bardziej zainteresowany więziami, interakcjami pomiędzy bohaterami. Tworzy to obraz związku opartego na silnym uczuciu, który jednak nie jest idealny, który przechodzi przez różne fazy, a czasem jest wręcz na granicy rozpadu. Widzimy, jak uczucia ścierają się z wyrokami losu i zdarzeniami zdawałoby się przypadkowymi. Powstaje w ten sposób obraz pełen uczuć, ciepła i wzruszeń.
I jestem pewien, że wiele osób będzie się filmem zachwycać. Ja jednak nie potrafiłem. Dla mnie "Superbohaterowie" są niczym sok wyciśnięty z owoców. Niby otrzymuję istotę tego, czym jest życie w związku. Ale nie mogłem przestać myśleć, jak bardzo fałszywy jest to obraz. Bo reżyser zostawił rzeczy wielkie, a wykreślił codzienność, rutynę, drobiazgi, które same w sobie nic nie znaczą, ale ich nagromadzenie się na przestrzeni dekady owszem ma swoją wagę. W efekcie film zamiast wzruszać i zachwycać wywoływał mój sprzeciw. To nie jest obraz życia we dwoje. Cała prawda o miłości i byciu razem została usunięta, pozostały tylko ckliwe, melodramatyczny momenty kluczowe, które były dla mnie znośne wyłącznie dzięki grze Alessandro Borghiego, które uwielbiam.
Ocena: 5
Komentarze
Prześlij komentarz