Vous ne désirez que moi (2021)
Marguerite Duras to postać prawdziwa. Podobnie Yann Andréa i Michèle Manceaux. Także większość z tego, co wypowiadają bohaterowie filmu, jest prawdą. Te słowa zostały w rzeczywistości wypowiedziane. Bowiem film Claire Simon bazuje na wywiadzie, którego Yann Andréa udzielił Michèle Manceaux, jak i na jego książce o sobie samym.
"Porozmawiajmy o Duras" ma dość statyczny charakter. W zasadzie jest to teatr tylko tu i ówdzie udekorowany dodatkowymi sekwencjami fabularnymi lub zdjęciami archiwalnymi. Simon, w przeciwieństwie do większości twórców filmowych, nie boi się tej statyczności. Dla niej najistotniejsze są słowa i to im podporządkowana jest forma. To słuszna decyzja. Bo też udzielony wywiad jest niezwykle "mięsisty". Dużo mówi o miłości, o zależności, o autonomii jednostki. Dzięki niemu widzimy, jak paradoksalną istotą jest człowiek, przez co rzeczy, które pożąda są zarazem tymi, które go odpychają.
Swann Arlaud jako Yann Andréa jest znakomity. Słuchanie (i obserwowanie go) stanowiło ulubioną część tego filmu. Niemniej jednak całość nie do końca mnie usatysfakcjonowała. Wydaje mi się, że narracji zostało narzucone zbyt szybkie tempo. Reżyserka nie daje wybrzmieć słowom, nie pozwala widzom na kontemplację tego, co mówi bohater i porównywania tego z tym, co mówił wcześniej. Dlatego też wydaje mi się, że "Porozmawiajmy o Duras" lepiej oglądać online, gdzie można zrobić pauzę, by zastanowić się nad tym, co właśnie się usłyszało.
Nie do końca też rozumiem podejścia reżyserki do postaci granej przez Emmanuelle Devos. Widzimy ją bowiem nie tylko w kontekście samego wywiadu, ale także poza nim. Jednak jest tego za mało, żeby mogło stanowić rozwinięcie lub kontrapunkt dla tego, co wcześniej słyszeliśmy. Można więc odnieść wrażenie, że są to sceny dodane niejako na siłę, by usprawiedliwić obecność w obsadzie Devos, która jest przecież dość znaną i utalentowaną aktorką.
Ocena: 6
"Porozmawiajmy o Duras" ma dość statyczny charakter. W zasadzie jest to teatr tylko tu i ówdzie udekorowany dodatkowymi sekwencjami fabularnymi lub zdjęciami archiwalnymi. Simon, w przeciwieństwie do większości twórców filmowych, nie boi się tej statyczności. Dla niej najistotniejsze są słowa i to im podporządkowana jest forma. To słuszna decyzja. Bo też udzielony wywiad jest niezwykle "mięsisty". Dużo mówi o miłości, o zależności, o autonomii jednostki. Dzięki niemu widzimy, jak paradoksalną istotą jest człowiek, przez co rzeczy, które pożąda są zarazem tymi, które go odpychają.
Swann Arlaud jako Yann Andréa jest znakomity. Słuchanie (i obserwowanie go) stanowiło ulubioną część tego filmu. Niemniej jednak całość nie do końca mnie usatysfakcjonowała. Wydaje mi się, że narracji zostało narzucone zbyt szybkie tempo. Reżyserka nie daje wybrzmieć słowom, nie pozwala widzom na kontemplację tego, co mówi bohater i porównywania tego z tym, co mówił wcześniej. Dlatego też wydaje mi się, że "Porozmawiajmy o Duras" lepiej oglądać online, gdzie można zrobić pauzę, by zastanowić się nad tym, co właśnie się usłyszało.
Nie do końca też rozumiem podejścia reżyserki do postaci granej przez Emmanuelle Devos. Widzimy ją bowiem nie tylko w kontekście samego wywiadu, ale także poza nim. Jednak jest tego za mało, żeby mogło stanowić rozwinięcie lub kontrapunkt dla tego, co wcześniej słyszeliśmy. Można więc odnieść wrażenie, że są to sceny dodane niejako na siłę, by usprawiedliwić obecność w obsadzie Devos, która jest przecież dość znaną i utalentowaną aktorką.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz