Fabian oder Der Gang vor die Hunde (2021)
Świat się kończy! Kolejna udana ekranizacja powieści, jaką widziałem w tym roku? Niesamowite.
"Fabian" to ekranizacja wydanej na początku lat 30. powieści Ericha Kästnera. Opowiada o Niemczech roku 1931. Widzimy świat pogrążony w kryzysie ekonomicznym. Niemcy żyją wciąż w oparach wojny. Wiele osób pozostaje na bezrobociu. Berlin jest kloaką dekadentyzmu. Seks zdaje się panaceum na wszystko: dla jednych to forma zarabiania na życie, dla innych jest formą autodestrukcji, jeszcze inni zatapiają się w seksie jako iluzji miłości i eskapizmu przed brutalną rzeczywistością. W tle zaś komunistyczne bojówki i fanatycy spod znaku swastyki prowadzą wojnę o rząd dusz.
Jednak filmowy "Fabian" nie jest klasyczną, szkolnie poprawną ekranizacją. Zaskakuje już od pierwszych kadrów. Specyficzne zdjęcia i montaż przypominają raczej punkowe i anarchistyczne produkcje undergroundowe z lat 60. i 70. ubiegłego wieku. Rozkładająca się Republika Weimarska nabiera tu zupełnie nowego kształtu. "Fabian" nie jest historycznym freskiem, choć przecież trwa trzy godziny. To rzecz żywa, pulsująca energią, zaskakująco autentyczna.
Jednak trzy godziny to sporo czasu. Jak się okazało, dla twórców za dużo. Przez dwie godziny "Fabian" mnie naprawdę zachwycał swoją formą. Potem jednak film daje się ponieść melodramatycznym tonom historii, zamiast utrzymać ironiczny dystans. Film traci drapieżny pazur przenikliwego obserwatora i zmienia się w rzecz nadmiernie łzawą i sentymentalną.
Dlatego też nie uważam filmu za równie udany co "Stracone złudzenia". Niemniej jednak to wciąż pozycja dużo świeższa i odkrywcza od tego, co kino historyczne ma dziś do zaproponowania.
Ocena: 7
"Fabian" to ekranizacja wydanej na początku lat 30. powieści Ericha Kästnera. Opowiada o Niemczech roku 1931. Widzimy świat pogrążony w kryzysie ekonomicznym. Niemcy żyją wciąż w oparach wojny. Wiele osób pozostaje na bezrobociu. Berlin jest kloaką dekadentyzmu. Seks zdaje się panaceum na wszystko: dla jednych to forma zarabiania na życie, dla innych jest formą autodestrukcji, jeszcze inni zatapiają się w seksie jako iluzji miłości i eskapizmu przed brutalną rzeczywistością. W tle zaś komunistyczne bojówki i fanatycy spod znaku swastyki prowadzą wojnę o rząd dusz.
Jednak filmowy "Fabian" nie jest klasyczną, szkolnie poprawną ekranizacją. Zaskakuje już od pierwszych kadrów. Specyficzne zdjęcia i montaż przypominają raczej punkowe i anarchistyczne produkcje undergroundowe z lat 60. i 70. ubiegłego wieku. Rozkładająca się Republika Weimarska nabiera tu zupełnie nowego kształtu. "Fabian" nie jest historycznym freskiem, choć przecież trwa trzy godziny. To rzecz żywa, pulsująca energią, zaskakująco autentyczna.
Jednak trzy godziny to sporo czasu. Jak się okazało, dla twórców za dużo. Przez dwie godziny "Fabian" mnie naprawdę zachwycał swoją formą. Potem jednak film daje się ponieść melodramatycznym tonom historii, zamiast utrzymać ironiczny dystans. Film traci drapieżny pazur przenikliwego obserwatora i zmienia się w rzecz nadmiernie łzawą i sentymentalną.
Dlatego też nie uważam filmu za równie udany co "Stracone złudzenia". Niemniej jednak to wciąż pozycja dużo świeższa i odkrywcza od tego, co kino historyczne ma dziś do zaproponowania.
Ocena: 7
Komentarze
Prześlij komentarz