Szczęścia chodzą parami (2022)

Najpopularniejsza w popkulturze definicja szaleństwa brzmi: robienie wciąż to samo i oczekiwanie innych rezultatów. Jeśli to prawda, to w takim razie wszyscy twórcy polskich komedii romantycznych powinni zostać zamknięci w wariatkowie. Dawno nie widziałem żadnej polskiej komedii romantycznej, ale po filmie "Szczęścia chodzą parami" dochodzę do wniosku, że nic nie straciłem. To jest wciąż ta sama komedia, jakie widziałem dekadę temu.



A najgorsze w tym wszystkim jest to, że sam pomysł nie był zły. Ba, powiedziałbym, że Amerykanie lub Brytyjczycy (od biedy może nawet Francuzi) zrobiliby z tego wielki hit. Oto mamy faceta, który nie może być z kobietami. Bardzo chciałby być, ale problem polega na tym, że przynosi swoim partnerkom pecha. I nie chodzi tu o jakieś drobne wtopy. Nie, jego pech może grozić śmiercią i kalectwem. Kiedy jednak pojawia się przebojowa kobieta, nie potrafi się powstrzymać i zacznie się z nią spotykać licząc, że może jednak jakoś ograniczyć szkody wyrządzane przez pecha.

Nie trzeba być geniuszem, by wiedzieć, jak ten film powinien wyglądać. W pierwszym akcie poznajemy bohatera, jego pecha. Jest kilka zabawnych momentów i dochodzi do spotkania. W akcie drugim para zaczyna się spotykać. Jest miło, radośnie, a w tle pech zaczyna o sobie dawać znać. I znów byłaby okazja na serię zwariowanych scenek rodzajowych przeplatanych romantycznymi momentami. Oczywiście drugi akt powinien zakończyć się epicką sceną pecha, po której dochodzi do zerwania związku. I w trzecim akcie smutny bohater próbuje żyć samotnie, ale w końcu rozumie, co się w życiu liczy i spróbuje zawalczyć o swoją miłość.

Twórcy coś tam z powyższego schematu zachowali, ale niestety za mało. Sceny działania samego pecha - nawet jeśli niezbyt wyrafinowane - były zabawne. Problem w tym, że było ich zdecydowanie za mało. Kiedy pech jest tematem filmu, to na ekranie powinien rządzić chaos. A tymczasem tutaj różne poboczne wątki przytłaczają główną historię, zabierają czas ekranowy i koniec końców na komedię i bohaterów niewiele miejsca zostaje.

Osobną kwestią jest oczywiście lokowanie produktów. Scena ze sklepem Agata będzie mnie prześladować latami tak, jak wcześniej było to z karmą dla psów w "Pech to nie grzech".

Ocena: 4

Komentarze

Chętnie czytane

Daddy's Home 2 (2017)

One Last Thing (2018)

Paradise (2013)

Tracks (2013)

Tonight I Strike (2013)