(2017) عشق الرّجال
"Mężczyźni Amel" do film przeznaczony przede wszystkim dla wzrokowców. A już szczególnie dla tych wszystkich, którzy lubią podziwiać piękno męskiego ciała.
Przez ekran przewija się wielu mężczyzn o różnych typach urody, ale wszystkich łączy to, że są przystojni i dobrze zbudowani. Jeśli chodzi o partie mówione, to w zasadzie tylko jeden aktor nie należy do kategorii młodych ciach. A znalezienie jakiegoś brzydala na drugim i trzecim planie przez większość filmu jest praktycznie niemożliwe.
Reżyser wie też, jak pokazywać męskie ciało, by wyglądało jak najbardziej estetycznie atrakcyjne. Zajęcie głównej bohaterki (jest fotografką) daje mu pretekst do rozbierania Tunezyjczyków i delektowania się światłocieniami na ich umięśnionych torsach. Od czasu "Martyr" nie widziałem takiej celebracji męskiej fizjonomii.
Szkoda tylko, że poza aspektem estetycznym "Mężczyźni Amel" nie mają zbyt wiele do zaoferowania. Tym bardziej, że na poziomie scenariusza jest sporo punktów, które rozwinięte mogły przekształcić się w fascynujące studium żałoby i emocji, jakie u kobiety wzbudzają mężczyźni. W życiu Amel pojawia się bowiem kilka bardzo wyrazistych męskich postaci, z których każda reprezentuje inną postawę. Scenariusz zakłada, że między Amel a każdym z nich nawiązana zostanie nić porozumienia, nić niejednoznaczna, zawierająca sprzeczne elementy, z których część przyciąga bohaterkę do danego mężczyzny, a część odpycha. Ale idea ta nie jest w pełni zrealizowana, co niestety prowadzi do tego, że film nie kończy się w satysfakcjonujący sposób. Jest w nim pustka, której ładne zdjęcia i przyjemni dla oka aktorzy nie są w stanie przysłonić.
Żal mi też grającej główną rolę Hafsii Herzi. Bo Amel nie jest tak wyrazistą i mocną postacią, jaką mogłaby być, gdyby reżyser inaczej rozłożył akcenty.
Ocena: 6
Przez ekran przewija się wielu mężczyzn o różnych typach urody, ale wszystkich łączy to, że są przystojni i dobrze zbudowani. Jeśli chodzi o partie mówione, to w zasadzie tylko jeden aktor nie należy do kategorii młodych ciach. A znalezienie jakiegoś brzydala na drugim i trzecim planie przez większość filmu jest praktycznie niemożliwe.
Reżyser wie też, jak pokazywać męskie ciało, by wyglądało jak najbardziej estetycznie atrakcyjne. Zajęcie głównej bohaterki (jest fotografką) daje mu pretekst do rozbierania Tunezyjczyków i delektowania się światłocieniami na ich umięśnionych torsach. Od czasu "Martyr" nie widziałem takiej celebracji męskiej fizjonomii.
Szkoda tylko, że poza aspektem estetycznym "Mężczyźni Amel" nie mają zbyt wiele do zaoferowania. Tym bardziej, że na poziomie scenariusza jest sporo punktów, które rozwinięte mogły przekształcić się w fascynujące studium żałoby i emocji, jakie u kobiety wzbudzają mężczyźni. W życiu Amel pojawia się bowiem kilka bardzo wyrazistych męskich postaci, z których każda reprezentuje inną postawę. Scenariusz zakłada, że między Amel a każdym z nich nawiązana zostanie nić porozumienia, nić niejednoznaczna, zawierająca sprzeczne elementy, z których część przyciąga bohaterkę do danego mężczyzny, a część odpycha. Ale idea ta nie jest w pełni zrealizowana, co niestety prowadzi do tego, że film nie kończy się w satysfakcjonujący sposób. Jest w nim pustka, której ładne zdjęcia i przyjemni dla oka aktorzy nie są w stanie przysłonić.
Żal mi też grającej główną rolę Hafsii Herzi. Bo Amel nie jest tak wyrazistą i mocną postacią, jaką mogłaby być, gdyby reżyser inaczej rozłożył akcenty.
Ocena: 6
Komentarze
Prześlij komentarz