Wyobraź sobie taką oto sytuację: Masz ochotę na drożdżówkę z jabłkiem. Idziesz więc do cukierni, w której w przeszłości kupiłeś jedne z najlepszych ciast, jakie jadłeś w życiu. Widzisz wyłożone drożdżówki i na pierwszy rzut oka wyglądają w porządku. Kuszą kształtem, kolorem i wielkością. Kupujesz więc jedną. Pierwszy gryz... Nie jest dobrze. Ciasto okazuje się plastelinowe, zapychające, ale nie w pożądany sposób. Nie masz wątpliwości, że do jego wypieku wykorzystano składniki pośledniej jakości, a mąka i jaja stanowiły zapewne dodatek do spulchniaczy ciasta i innych sztucznych dodatków. Ale w końcu to tylko ciasto drożdżówki, więc bierzesz drugi gryz, a potem trzeci. I wciąż nic, samo mało apetyczne ciasto. A gdzie nadzienie? Sfrustrowany gryziesz drożdżówkę z drugiej strony. I znów dostajesz samo ciasto, do którego zresztą już się przyzwyczajasz i przestaje ci przeszkadzać. W końcu docierasz do nadzienia. Jabłka jest niewiele, zwłaszcza w stosunku do wielkości całej drożdżówki. Ale za...