54: The Director’s Cut (1998/2015)
Zapewne jestem w mniejszości, ale, po obejrzeniu wersji reżyserskiej "Klubu 54", pozostaję fanem kinowego filmu sprzed lat. Wolałem tamtą "ściśniętą" wersję przypowieści o upadku słynnego klubu i krótkiej karierze pracującego w niej chłopaka. Postać grana przez Mike'a Myersa robiła tam większe wrażenie. Pewnie dlatego, że nie przysłaniał jej wątek pseudotrójkąta Shane-Anita-Greg. Piszę "pseudotrójkąta", ponieważ w wersji zaprezentowanej teraz wątek ten stanowi istotny element fabuły, ale zarazem jest potraktowany bardzo po macoszemu. Reżyser się na nim nie skupia, lecz wspomina o nim od niechcenia. Tymczasem łącząca trójkę bohaterów relacja jest pełna sprzecznych popędów, ambiwalentna i trudna do określenia. Dlatego też nonszalancki, by nie powiedzieć: lekceważący, sposób jego traktowania kompletnie tutaj nie pasuje, psując i upraszczając to, co mogło stanowić solidne jądro filmu.