La nana (2009)
Zupełnie nie dziwi mnie fakt, że "La nana" została doceniona na festiwalu w Sundance. To naprawdę dobry film, mający w sobie spory potencjał komercyjny, którego jednak twórca Sebastián Silva w pełni nie wykorzystał. Reżyser wolał stworzyć portret służącej, która tak bardzo przyssała się do rodziny, u której pracuje, że przestała mieć własne życie. Skutkiem tego szkodzi i sobie i swoim pracodawcom. Chwilami mocno psychopatyczna służąca jest idealną wręcz postacią komedii, która mogłaby być prawdziwym hitem. Jednak Silva woli skoncentrować się na kreśleniu portretu psychologicznego. Wychodzi mu inteligentny, wyważony ale i złożony obraz osoby, która gdzieś po drodze całkowicie się pogubiła. Mam jednak nadzieję, że Amerykanie zakupią prawa do remake'u i nakręcą pełnokrwistą, zwariowaną komedię koncentrując się przede wszystkim na wątku zazdrosnej służącej, która nie cofnie się przed niczym, by wyeliminować potencjalne następczynie. Duży plus za grę Cataliny S...