Los ojos de Julia (2010)
Hahaha! Ależ mnie ten film rozbawił! Czegóż tu nie ma?! Kosmos w oczach, matka bez której jest się nikim, postępująca choroba i syndrom zbawcy. A wszystko to wciśnięte w przedziwny gorset ni to thrillera ni to melodramatu. Film miota się pomiędzy konwencjami. Zamiast eklektycznego obrazu godzącego różne gatunki, powstał totalny harmider. Obok scen mających klimat intrygującego thrillera psychologicznego, są sceny tak kiczowate, że aż parskałem ze śmiechu. Działo się tak głównie wtedy, kiedy twórcy próbują powiedzieć coś o miłości. Jakimś cudem zupełnie im to nie wychodziło. Słabym punktem jest też bezpłciowa muzyka ilustracyjna. Pozbawiona jest charakteru i bardziej irytuje niż wzmacnia emocje. Ocena: 4