Alle tijd (2011)
Jeśli świat rządzi się rzeczywiście takimi prawami, jak to pokazuje "Alle tijd", to źle się stało, że jest tylko jeden Bóg. Gdyby przed stworzeniem człowieka poszedł do terapeuty, być może nasza egzystencja wyglądałaby zupełnie inaczej. A tak obsypywani jesteśmy szczęściem, na które nie zasługujemy i które trwonimy nie potrafiąc go wykorzystać. Takie marnotrawstwo i brak doceniania czyjegoś starania podziała negatywnie na nerwy nawet najbardziej wytrzymałej istoty. Ale Bóg w tym filmie jest idealnym bytem pasywno-agresywnym. Najpierw tworzy sytuację, w której oczywiście staje się stroną poszkodowaną, by potem móc zadziałać święcie oburzony tym, jak ludzkość obchodzi się z Jego darami. Jego złośliwość okazuje się równie wielka co hojność... Ale zawsze zostaje nadzieja, że jest to wyłącznie wizja twórców filmu, która z rzeczywistością nie musi mieć wiele wspólnego.