Carrie (2013)
Wow! Jestem pod wielkim wrażeniem. Nie spodziewałem się, że w XXI wieku w kraju bądź co bądź rozwiniętym może powstać równie "oświecone" dzieło. Dawno już nie widziałem tak politycznie niepoprawnego filmu. Od czasu do czasu zdarzało się, że któraś z płci w kinie pokazywana jest w niekorzystnym świetle, jednak nie przypominam sobie, by w ostatniej dekadzie czy dwóch powstał film tak totalnie miażdżący kobiety. Gdybym był kobietą i feministką, to oskarżyłbym reżyserkę o zdradę i kolaborację. "Carrie" to bowiem druzgocący obraz zepsucia, jakim jest kobieta. Żadna istota płci żeńskiej nie jest bez winy, różny jest tylko stopień przeżarcia zgnilizną. Kobieta jest nieczysta z samej swej natury, którą zdradza krew menstruacyjna. Seksualność zawsze prowadzi do grzechu, a często i gorszych rzeczy, jak psychoza czy opętanie. W takiej sytuacji nawet suka alfa musi budzić litość, bowiem za jej próbą zniszczenia innych kryje się własna słabość i kompleksy. W "Carrie...