Są filmy krótkometrażowe, które wydają się jedynie wstępem do większej historii, pozostawiając mnie w stanie permanentnego zaciekawienia. Są jednak i takie, które stanową całość i nie widzę potrzeby ich rozbudowy. "Drowning" należy do tej drugiej kategorii, dlatego też zdziwiłem się, że reżyser postanowił wrócić do bohaterów i rozwinąć ich historię. I niestety nie jestem fanem tego, co z pierwowzorem uczynił tutaj reżyser. Nie podoba mi się zmiana relacji ze starszym bratem. Nie podoba mi się to, jak zmienił dynamikę z najlepszym kumplem, a w szczególności to, co uczynił w przedostatniej wspólnej scenie tej dwójki bohaterów. Przede wszystkim jednak nie podoba mi się to, jak poprowadził historię głównego bohatera. W teorii po traumie związanej ze śmiercią brata, po tym, jak traktowany jest przez rodzinę i na wieść o tym, że jego najlepszy kumpel ma dziewczynę, bohater zaczyna zjazd w dół do egzystencjalnego piekła. Ale reżyser zrobił z niego postać zalaminowaną, której...